Bykownia, 9 kwietnia 2015, uroczystości 75. rocznicy Zbrodni Katyńskiej
?9 kwietnia 1940. Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska.
Tu szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek, na którym była godzina 6.30 (?). Pytano mnie
o obrączkę (…). Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk.?
Te słowa majora Adama Solskiego zna każdy, kto kiedykolwiek pochylił się nad losem Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Ostatnie słowa, wpisane do pamiętnika na minuty przed śmiercią
w katyńskim lesie. Jechali z Kozielska. Wysadzili Ich w Gniezdowie. Czornymi woronami powieźli dalej.
I tak działo się przez wiele tygodni kwietnia i maja 1940. Z Kozielska do Katynia. Ze Starobielska do pieresylnej tiurmy w Charkowie. Znad jeziora Selinger i z ostaszkowskiego monastyru, który przez wiele miesięcy był domem polskich policjantów ? do Tweru. Ich ciała 60 lat czekały na godny pochówek, na polskich cmentarzach wojennych w Katyniu, Charkowie-Piatichatkach i Miednoje. Byliśmy świadkami tego pogrzebu w roku 2000.
I wreszcie Bykownia. Dwanaście lat po tamtych pogrzebach, jesienią 2012 roku, w ziemi poświęconej i ogrzanej serdeczną modlitwą Rodzin Katyńskich, spoczęli tutaj, pod Kijowem, ci, których nazwiska znaleźliśmy na tak zwanej ukraińskiej liście katyńskiej. Polska kropla
w morzu krwi, którą od 1937 roku przyjmował bykowniański las. Ukraiński ślad Katynia, ślad, który na zawsze łączy ludzkie losy i tragedię osieroconych wielu narodów.
Jest nas tu dzisiaj wielu. Po 75 latach modlą się w Bykowni potomkowie Tych, którzy spoczęli w Katyniu. Po 75 latach przyjechały tutaj rodziny Tych, których zabito
w Charkowie, a pochowano w Piatichatkach. Po 75 latach na ziemi kijowskiej są córki
i synowie, wnuki i prawnuki Tych, których zamordowano w Twerze, a pochowano
w Miednoje. Do Bykowni przyjechali ci, których najbliżsi nareszcie tutaj znaleźli miejsce wiecznego spoczynku. Rodziny Katyńskie najlepiej znają tę geografię zbrodni, bo nas łączą nie miejsca, ale wspólny los Ojców i Dziadków.
Jest nas tu dzisiaj wielu. Ale jak będzie jutro? Na cmentarzu zostaną przywiezione z Polski kwiaty. Dopalą się znicze. Kto Ich tutaj odwiedzi? Kto będzie pamiętał?
Kiedy przed trzema laty ten cmentarz opustoszał po uroczystości poświęcenia, zostaliśmy tu trochę dłużej. Były słoneczne, wrześniowe dni. I okazało się, że kijowianie, odwiedzając ten piękny las w wolnym czasie, zachodzą i tutaj. Czytali polskie tabliczki epitafijne i napisy na bramie pamięci. Ktoś odważył się poruszyć serce dzwonu. Myślę, że gospodarze tej ziemi,
a zarazem goście na polskim cmentarzu wojennym, rozumieją wspólną historię, która tu spoczęła w ziemi.
75 lat temu Adam Solski zamknął swój notatnik na dacie 9 kwietnia. Gdzieś obok, też
w katyńskim lesie, zginął jego brat, Kazimierz. Jutro minie pięć lat, od kiedy na groby swojego Ojca Kazimierza i Stryja Adama leciał Leszek Solski. Leciało kilkoro innych przedstawicieli Rodzin Katyńskich,
To też już jest historia.
Izabella Sariusz-Skąpska prezes zarządu Federacji Rodzin Katyńskich